Ku przyszłości |
wtorek, 11 października 2011 00:00 |
c.d. artykułu "Na rozdrożu 1956—1989" z dnia 07.10.2011 r. Obrady "okrągłego stołu" w 1989 roku nie mogły się obyć bez poruszenia tak istotnej kwestii, jaką od kilku dziesięcioleci było budownictwo mieszkaniowe. Zmianami w tej dziedzinie zajął się Podzespół do spraw Polityki Mieszkaniowej. Wyciągając wnioski z trudnej przeszłości, usiłowano dokonać naprędce szeregu korekt dotyczących również spółdzielczości mieszkaniowej. Rezultatem tych ustaleń był dokument programowy przygotowany w 1992 roku. przez ówczesne Ministerstwo Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa. Nadano mu nazwę Nowy Ład Mieszkaniowy.
Mnożyły się pomysły na "wybicie" spółdzielczości mieszkaniowej z kryzysu. Pochodziły one z rozmaitych źródeł: rządowych, partyjnych, naukowych i oczywiście spółdzielczych. Stało się oczywiste, że faktem stać się musi kolejna potężna reorganizacja mieszkalnictwa, głównie spółdzielczego. Dyskutowano o tym w setną rocznicę narodzin polskiej spółdzielczości mieszkaniowej, której uroczyste obchody miały miejsce w 1990 roku w Poznaniu – kolebce ruchu. Wówczas to działacz spółdzielczości Ryszard Jajszczyk przypomniał o sześciu okresach w dziejach rodzimej spółdzielczości mieszkaniowej. Przytoczmy ten podział jako rodzaj podsumowania jej wiekowej historii. Od owego to przełomu aż po rok 1990 powstało... 99 procent całego potencjału materialnego spółdzielczości mieszkaniowej. Niestety, ilość nie przeszła w jakość, o czym wspominaliśmy wcześniej, pisząc m.in. o mieszkaniach "oszczędnościowych". Ale jak należałoby nazwać okres po roku 1990? Epoką chaosu? Porą wielkiego eksperymentu? Wówczas, w czasie spotkania spółdzielców na poznańskiej uroczystości, przyszłość mieszkaniówki nadal pozostawała niejasna. Zacytujmy jego fragment (podajemy za relacją zamieszczoną w Domach Spółdzielczych nr 7—8): Czy rzeczywiście spółdzielcy mieli aż tak wielką szansę wzięcia "spraw w swoje ręce"? Cóż, odpowiedź na to nie jest łatwa i najprawdopodobniej jeszcze nie pora na oceny prawidłowości kierunku zmian. Bo spółdzielczość mieszkaniową musi się oceniać głównie po faktach a nie – nawet najsłuszniejszych – przesłankach ideologicznych. Środki na rozwój sfery mieszkaniowej pochodzą – co tkwi niejako w naturze rzeczy – z kieszeni członków spółdzielni. Założono, że kieszenie te winny być zasobne. Tymczasem w parę lat błyskawicznie załamały się dochody społeczeństwa, runęła lawina bezrobocia – nadal niemająca końca. Już po obchodach stulecia, 14 maja 1990 roku, Rada Ministrów powołała zespół roboczy do spraw budownictwa mieszkaniowego. Dziesięć dni wcześniej odbyło się ostatnie spotkanie dawnej Naczelnej Rady Spółdzielczej, a dzień potem – pierwsze Ogólne Zebranie nowej NRS. Krytykowano też "dobre rady" udzielane niezamożnym właścicielom lokali własnościowych (w związku z nową gospodarką czynszową) przez ówczesnego ministra gospodarki przestrzennej i budownictwa Aleksandra Paszyńskiego, wcześniej publicystę tygodnika Polityka. Otóż radził on (podajemy za Gazetą Krakowską nr 37 z 1990 r.), by – nie mając odpowiednich zasobów – szli do opieki społecznej, mieszkania sprzedawali lub zamieniali na mniejsze albo zapisywali komuś w testamencie w zamian za rentę. Problem materialnej niemożności swoich dotychczasowych członków część spółdzielni (wbrew radom ministra) zaczęła rozwiązywać m.in. poprzez wynajmowanie lokali na cele komercyjne, co pozwalało nie podnosić gwałtownie i zabójczo czynszów za lokale mieszkalne. Szukano i innych źródeł usprawnienia materialnego. Spółdzielczość mieszkaniowa stanęła przed wielkim wyzwaniem. Chaos polityczny, sprzeczności interesów, problemy codziennego bytu spółdzielni, ale i jej przyszłość, stały się przedmiotem spotkań na tzw. Forum Mieszkaniowym, organizowanym z inicjatywy miesięcznika Domy Spółdzielcze. Problem rosnącego ubóstwa, mającego wszak ogromny wpływ na budownictwo mieszkań, starano się częściowo rozwiązać poprzez Ustawę z 12 listopada 1994 roku o najmie lokali mieszkalnych i dodatkach mieszkaniowych, zmieniającą zasady dotąd obowiązującej ustawy z roku 1974. 26 października 1995 roku ukazała się Ustawa O niektórych formach popierania budownictwa mieszkaniowego, dając podstawy prawne dla Krajowego Funduszu Mieszkaniowego, organizowania Towarzystw Budownictwa Społecznego (TBS) i tworzenia kas mieszkaniowych. Równocześnie kilkakrotnie nowelizowano Ustawę Prawo Spółdzielcze z 16 września 1982 roku. Czy i na ile wspólne usiłowania kolejnych rządów i działaczy spółdzielczych przyniosły oczekiwane efekty? Tu znów zwróćmy się w stronę liczb. Spółdzielczość mieszkaniowa nadal szuka swojej drogi. Działa w warunkach arcytrudnych, wśród rzeczywistości, której głównym znamieniem jest wysoki, dramatyczny wręcz stopień zubożenia społeczeństwa. Aktualnie w Polsce działają następujące związki spółdzielcze: Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych RP Krajowy Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych Małopolski Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych Regionalny Związek Rewizyjny Spółdzielczości Mieszkaniowej Regionalny Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych Unia Spółdzielców Mieszkaniowych Regionalny Związek Rewizyjny Spółdzielczości Mieszkaniowej Regionalny Związek Rewizyjny Spółdzielczości Mieszkaniowej Regionalny Związek Rewizyjny Spółdzielczości Mieszkaniowej Regionalny Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych Regionalny Związek Rewizyjny Spółdzielczości Mieszkaniowej Spółdzielczy Regionalny Związek Rewizyjny Regionalny Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych oraz dwa związki rzeszające spółdzielnie powstałe na bazie majątku po PGR. Ich interesy nie są w żadnej mierze sprzeczne. Wszak naczelną intencją każdego spółdzielcy jest dobro wspólne, nawet wtedy, gdy kolejni "manipulanci" chcą to dobro odsprzedawać innym za jak największą monetę, jakby zapominając, że należy ono do spółdzielców. Do nas.
Źródło: www.spoldzielniemieszkaniowe.pl C.D.N. |