Między rokiem 1918 a 1939 |
wtorek, 06 września 2011 08:19 | |||
c.d. artykułu "Początki spółdzielczej drogi" z dnia 02.09.2011 r. Nie tylko szklane domy ... Domy są kolorowe, zależnie od natury okolicy, od natchnienia artysty, ale i od upodobania mieszkańców. Są na tle okolic leśnych domy śnieżnie białe, w równinach – różowe, w pagórkach – jasnozielone z odcieniem fioletu albo koloru nasturcji. Domy te są najwymyślniej, najfantastyczniej, najbogaciej zdobione, według wskazań artystów i upodobań nabywców, bo belkę ściany i taflę dachu można w stanie jej płynnym zabarwić, jak się żywnie podoba. "... Szklane domy kosztują niezmiernie tanio... Sam materiał jeno, transport na miejsce i dwu, trzech monterów. Sam dom – bez robót ziemnych – buduje się w ciągu trzech, czterech dni..." Wizja wspaniałych, tanich szklanych domów, przedstawiona przez Stefana Żeromskiego w Przedwiośniu, ożywiała marzenia wielu Polaków, którzy wreszcie doczekali wolności. Lecz między marzeniami a rzeczywistością istniała przepaść. Szklane domy pisarza, podobnie jak miasta ogrody nie mogły się nawet śnić w ponurej powojennej scenerii. Zniszczone miasta, połowa substancji mieszkaniowej obrócona w perzynę, brak środków na budowę – oto, jaka była prawda. Szczególnie źle działo się w miastach czysto przemysłowych, jak na przykład w Łodzi. Wprawdzie jeszcze przed wojną, w roku 1913, założono tu z inicjatywy szkolnego kolegi Żeromskiego, Augusta Ranbala, działacza spółdzielczego, Towarzystwo Własnych Mieszkań Nasz Dach, lecz wybuch wojny i śmierć założyciela zniweczyły jego działalność. Pierwsza spółdzielnia powstała w roku 1922. Do roku 1925 Łódź miała już kilka dość prężnych wspólnot: Ognisko, Łódzką Spółdzielnię Budowy Domów Udziałowych, Spółdzielcze Stowarzyszenie Mieszkaniowe Pracowników Kolejowych, Robotniczą Spółdzielnię Mieszkaniową Naprzód.W spółdzielnię przekształciło się też (w 1930 r.) Towarzystwo Lokator. Dla zainteresowanych problemami mieszkaniowymi stało się oczywiste, że tylko masowy rozwój spółdzielczości da szansę na – choćby częściowe – rozwikłanie arcytrudnej sytuacji lokalowej. Aby to jednak nastąpiło, niezbędne były wpierw określone regulacje prawne i system ułatwień. Umożliwiło to założenie wielu mieszkaniowych spółek lokatorskich dla osób skromnie zarabiających. I choć mieszkania stawiane przez te wspólnoty były małe, tanie, kiepsko wyposażone – to jednak były! Między rokiem 1924 a 1937 w oparciu o kredyty zbudowano blisko 96 tysięcy mieszkań z 259 tysiącami izb. vMilion mieszkańców miast ówczesnej Polski żyło w warunkach powyżej 5 osób na izbę, a 38 tysięcy - aż po 9 osób. W mieszkaniach najmniejszych "przodowały" zdecydowanie duże ośrodki przemysłowe. Np. w Łodzi aż 63% zasobów stanowiły lokale jednoizbowe. Według teoretyków spółdzielczości mieszkaniowej dwudziestolecie międzywojenne można podzielić na trzy fazy rozwojowe: I okres (1919—1929) – żywiołowy, pospieszny rozwój, często nieco chaotyczny. II okres (1930—1935) – zahamowanie rozwoju, czasem wręcz niszczące, spowodowane wielkim ogólnoświatowym kryzysem gospodarczym, który boleśnie uderzył również w Polskę i III okres (1936—1939) – ponowny, zdecydowany start ku rozwojowi, przerwany brutalnie w roku 1939.
Źródło: www.spoldzielniemieszkaniowe.pl C.D.N.
|