To koniec kredytów we frankach. Bank Nordea - ostatni, który ich udzielał - właśnie wycofał je ze swojej oferty. Coraz mniej jest także banków oferujących kredyty w euro.

Decyzja Nordei kończy pewną epokę w polskiej bankowości. Kredyty we frankach w latach 2006-2008 biły rekordy popularności. W samym tylko 2008 roku pożyczki we frankach stanowiły, aż 69 procent wartości nowo udzielonych kredytów. Ich atrakcyjność wynikała z niskiego oprocentowania szwajcarskiej waluty i korzystnego kursu wobec złotego. Ale potem przyszedł globalny kryzys finansowy, ostre spadki naszej waluty i gwałtowny wzrost rat kredytów we frankach, który mocno uderzył w kilkaset tysięcy polskich rodzin.

By zapobiec powtórzeniu takiej sytuacji w przyszłości, Komisja Nadzoru Finansowego wprowadziła szereg regulacji mających ukrócić kredyty we frankach i w walutach obcych w ogóle.

Przyniosły one rezultat. Jak wynika z raportu Home Broker, kredytu we frankach polski kredytobiorca nie dostanie już w żadnym banku, a i euro jest już rzadkością. Obecnie kredytów w euro udziela już tylko 10 banków, a po odjęciu tych, które wymagają, aby kredytobiorca osiągał dochód w euro (Alior Bank, BOŚ i Pekao SA) mamy de facto siedem banków, które mogą udzielić takiego finansowania. Są to: BZ WBK, Deutsche Bank, Getin Noble Bank, mBank, MultiBank, Polbank i Raiffeisen - wynika z analiz Home Broker.

Euro nie dla wszystkich

Ale to jeszcze nie oznacza, że każdy kto ma pracę i przyjdzie do banku, kredyt w euro dostanie. Banki wymagają bowiem ponadprzeciętnych dochodów. W Deutsche Banku jest to 12 tys. zł netto na gospodarstwo domowe, w Getin Noble Banku 6,8 tys. zł brutto na gospodarstwo. Aby dostać kredyt w euro w Raiffeisen Banku co najmniej jedna osoba w rodzinie musi zarabiać 3 tys. zł netto lub więcej. Jeśli o kredyt wnioskuje singiel to kwota ta rośnie do 5 tys. zł netto. Jedynie trzy banki - BZ WBK, mBank i MultiBank - deklarują, że nie stawiają żadnych dodatkowych warunków, niż te które obowiązują przy kredytach w złotówkach.

Źródło: www.tvn24.pl