Kilkadziesiąt osób zwiedzało w sobotę katowickie osiedle Tysiąclecia. Poszukiwały śladów wpływu legendy architektury Le Corbusiera. Spacer po osiedlu był częścią projektu "Le Corbusyear", organizowanego przez warszawską fundację Centrum Architektury, a realizowanego z okazji 125. rocznicy urodzin "papieża modernizmu". Le Corbusier nic w Polsce nie budował, ale nasi architekci często się na nim wzorowali. Wpływów Le Corbusiera szukało ok. pięćdziesięciu osób, które w sobotnie południe zwiedzały osiedle Tysiąclecia. Przewodnikiem był dr Ryszard Nakonieczny. - Budowa Tysiąclecia zaczęła się w 1961 roku, a skończyła w latach 90. Osiedle zatraca jednak swój pierwotny wygląd, ponieważ cały czas przybywa tu budynków - mówi Ryszard Nakonieczny. Na zwiedzających czekał też Henryk Buszko, jeden z twórców osiedla. Architekt był wyraźnie wzruszony, gdy zobaczył, jak wiele osób chce zwiedzać osiedle.
- Nasz plan był taki, że chcieliśmy stworzyć miejsce, w którym mieszkanie nie sprowadzałoby się tylko do czterech ścian w budynku, ale też by jego elementem był cały dom, otoczenie oraz usługi. Ta zasada była potrzebna, by stworzyć nową dzielnicę Katowic z myślą o mieszkańcach tej starszej części miasta, która miała być przebudowana. To, jak widać, nie stało się do dziś - mówił Henryk Buszko. Przypominał, że osiedle miało być przyjazne dla ludzi. Decydowały o tym ilość wolnej zielonej przestrzeni między blokami i układ dróg i chodników. - Główny szlak pieszy osiedla jest odseparowany od jezdni. Dzieci, idąc do szkoły, nie muszą przechodzić w ogóle przez ulicę - zwracał uwagę. Dziś nikt nie zostawiłby tyle przestrzeni Ryszard Nakonieczny przekonywał z kolei, że dziś żaden z deweloperów nie zdecydowałby się na zbudowanie takiego osiedla. Dlaczego? Zwiedzającym nie trzeba było tego wyjaśniać. Kto w pogoni za zyskiem zdecydowałby się zostawić tyle niewykorzystanej przestrzeni, którą można by zabudować kolejnymi blokami? Na wycieczkę przyjechała z mężem i dzieckiem m.in. Ewa Łączyńska. - Przyjechaliśmy aż z Tarnowa. Nigdy wcześniej tu nie byliśmy. Słyszeliśmy tylko o tym osiedlu - mówiła. Długiej drogi nie żałowała ani trochę. - Dobrze wiedzieć, że bloki, w których mieszka tyle osób, wywodzą się z jakiejś myśli. Że nie jest to przypadkowe dzieło - mówiła.
Jan Przybyła z Bytomia dodaje, że dla niego fenomen osiedla Tysiąclecia to coś jeszcze. - Okazuje się, że mimo tylu lat ludzie wciąż chcą tu mieszkań, lubią to miejsce i je chwalą - mówi.
Łukach Piecha, student architektury z Rudy Śląskiej, dodaje, że "Tauzen" to świetny dowód na to, by obalić mit, że wszystkie budynki, które powstały przed 1989 rokiem, nie są wiele warte. - Jest inaczej, choć wiele osób na co dzień o tym nie myśli - podkreśla. Architektura to trudny zawód Po spacerze jego uczestnicy spotkali się na II Śląskim Pikniku Architektonicznym w Parku Śląskim z drugim jego twórcą, Aleksandrem Frantą. - Architektura to trudny zawód, nie wszyscy mają w niej dobre rezultaty. Dotyczy to 5-10 proc. absolwentów architektury. Proszę jednak, bądźcie życzliwi twórczości, bo zawsze znajdzie się jakiś głupiec, który będzie ją chciał zepsuć - apelował. Z kolei Jak Kubec, twórca Centrum Nauki "Kopernik" w Warszawie, zaprezentował swoją wizję rewitalizacji tzw. dawnego ogrodnictwa parku, czyli terenów przy ul. Siemianowickiej w Chorzowie. Ma tu powstać Śląskie Miejsce Spotkań: kilkanaście zielonych kręgów, w których będzie można np. grać w piłkę, urządzić piknik czy pobawić się z dziećmi. W planach są też punkty gastronomiczne oraz hotel.
Źródło: www.katowice.gazeta.pl
|