Cztery największe katowickie spółdzielnie mieszkaniowe żądają od władz miasta, by poprawiły uchwały śmieciowe. Prezesi twierdzą, że lokalne przepisy są sprzeczne z ustawą śmieciową. Grożą miastu sądem.
Odkąd obowiązuje ustawa śmieciowa, mieszkańcy Katowic płacą tzw. opłatę śmieciową, a miasto zajmuje się odbiorem odpadów.
To tylko teoria, bo w wielu miejscach wciąż brakuje pojemników na wszystkie rodzaje śmieci, a mieszkańcy śródmieścia skarżą się, że trudno im znaleźć odpowiednie kontenery. Urzędnicy radzą więc mieszkańcom, by wyrzucali śmieci tak jak do tej pory.
Opłaty za śmieci "z dołu", a nie "z góry"
Miejskie przepisy krytykują też cztery największe spółdzielnie mieszkaniowe w Katowicach. Prezesi Piasta z osiedla Tysiąclecia, Górnika (ma bloki m.in. w Ligocie, Brynowie i Panewnikach), Silesii (zarządza osiedlem Odrodzenia w Piotrowicach) oraz Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej (ma bloki m.in. w Giszowcu, zarządza Gwiazdami i Superjednostką) żądają od miejskich radnych zmiany uchwał śmieciowych. Spółdzielnie twierdzą, że w wielu punktach ich zapisy są sprzeczne z ustawą śmieciową. Ostrzegają też, że jeśli radni pilnie nie poprawią uchwał, sprawa skończy się w sądzie.
Spółdzielnie streszczają swoje żądania w paru punktach. Chcą m.in., żeby mieszkańcy opłatę za śmieci wnosili "z dołu", a nie "z góry" tak jak jest to dziś. "Katowice przez prawie miesiąc korzystają z pieniędzy z opłat za śmieci, bezpodstawnie się w ten sposób wzbogacając" - czytamy w piśmie.
Urząd miasta: Działamy zgodnie z prawem
Spółdzielnie zwracają też uwagę, że muszą "zakładać" pieniądze za lokatorów, którzy nie płacą za śmieci razem z czynszem. Dodają też, że właściciele mieszkań powinni za śmieci płacić miastu samodzielnie, a nie za pośrednictwem spółdzielni. Na koniec spółdzielnie domagają się 5-proc. prowizji za odprowadzanie na rachunek miasta opłat za śmieci.
Jakub Jarząbek, rzecznik urzędu miasta, uważa, że żądania spółdzielni są bezpodstawne. Wyjaśnia, że ustawa śmieciowa jasno wskazuje, że to spółdzielnie i zarządcy budynków mają obowiązek przekazywać płacone przez mieszkańców opłaty na rachunek miasta. - Nie widzimy podstaw do jakichkolwiek oskarżeń pod naszym adresem. Działamy zgodnie z prawem - mówi Jarząbek.
Źródło: www.gazeta.pl
|