Początki spółdzielczej drogi Drukuj
piątek, 02 września 2011 10:45

c.d. artykułu "Historia Spółdzielczości Mieszkaniowej" z dnia 30.08.2011 r.

Gdybyśmy chcieli odnaleźć początki wspólnot mieszkaniowych w Polsce, prosty ślad zaprowadzi nas do Biskupina.

Ta prastara słowiańska osada sprzed około 2 700 lat, odkryta w roku 1933 przez miejscowego nauczyciela – Walentego Szwajcera i jego uczniów, a przywrócona do życia przez ekipy archeologów pod wodzą profesora Zdzisława Rajewskiego, stała się rodzajem klucza do zrozumienia istoty wspólnot osadniczych.

Biskupin taką wspólnotą bez wątpienia był.

Do zbudowania osady wykorzystano wyspę na jeziorze, otaczając ją częstokołem z 35 tysięcy pali dębowych. Z lądem stałym łączył ją 120-metrowy most. Wewnątrz osiedla biegły wzdłuż jedenastu ulic rzędy domostw; było ich ponad sto.

 

Każda chata liczyła około 80 metrów kwadratowych i składała się z dwóch izb. W przedsionkowej trzymano rozmaite sprzęty i bydło; w głównej było palenisko oraz miejsca do spania.

Od zimna chroniły drewniane podłogi oraz plecione z wikliny drzwi. Wspólnota biskupińska dbała o warunki życia całej gromady.
Ulice międzydomowe, szerokie na trzy metry, wyłożone były drewnianymi bierwionami.

Każda z nich prowadziła do okrężnicy – głównej arterii komunikacyjnej biegnącej wzdłuż wału obronnego.

Osiedlową infrastrukturę uzupełniały centra handlowe i usługowe oraz plac centralny przy bramie wjazdowej, gdzie odbywały się zebrania i wiece plemienne.

Mieszkańcy dysponowali wspólnym młynem, wędzarnią, dziegciarnią, garncarnią, a nawet warsztatem bursztyniarskim. Tutejsza wspólnota – jak z tego wynika – żyła tu bezpiecznie i dostatnio, współdziałając i współdzieląc.

Osady wspólnot pierwotnych, takich jak Biskupin, wyrastały z naturalnej potrzeby zapewniania plemieniu bezpiecznego, wygodnego lokum.

Podobnymi motywami – choć nie dotyczyło to już grup plemiennych – kierowano się przy zakładaniu pierwszych zrzeszeń spółdzielczych w Europie i Ameryce Płn.

Koncepcja ich powoływania zrodziła się – jak już wspomnieliśmy w poprzednim rozdziale – w początkach XIX stulecia. Do Polski, będącej podówczas pod zaborami, dotarła kilkadziesiąt lat później, pod koniec tegoż stulecia.

Jednakże te wczesne spółdzielnie nie były jednolite; różnice między nimi siłą rzeczy istnieć musiały, bowiem inaczej wyglądała sytuacja ludności polskiej pod zaborem pruskim, inaczej pod austriackim, i kompletnie odmiennie pod rosyjskim.

Za pierwsze – a więc najstarsze – wspólnoty mieszkaniowe możemy uznać (powołane w tym samym – 1890 roku) spółdzielnię w Bydgoszczy i Towarzystwo Pomoc – Spółka Budowlana w Poznaniu.

Poświęćmy jej chwilę uwagi, jako że swoją nietypową działalnością wykraczała daleko poza sprawy czysto budowlane, mieszkaniowe.

Powstanie Pomocy zainicjował dyrektor Banku Związku Spółek Zarobkowych i Gospodarczych w Poznaniu – Józef Kasztelan.

Do spółki powołanej 27 marca przystąpiło wkrótce potem wiele osób wywodzących się nie tylko z Poznania i Wielkopolski, ale też z Królestwa Polskiego i Galicji.

Na liście członków Pomocy znalazł się m.in. Stefan Cegielski i wybitna aktorka Helena Modrzejewska, co jest zrozumiałe, bowiem spółdzielnia stawiała sobie również inne – poza czysto mieszkaniowymi – cele.

Chciała popierać – poprzez subwencje – polską kulturę, udzielając finansowego wsparcia Teatrowi Polskiemu z Poznania. Trwało to nieprzerwanie aż do 1939 roku. Dotacje na wspieranie kultury pochodziły z zysków za dzierżawę postawionych przez spółkę budynków targowych i hotelu Victoria.

Przez kilka kolejnych lat, aż po przełom XIX i XX stulecia, ruch spółdzielczości mieszkaniowej na terenie zaboru pruskiego przybrał na sile.

Idąc za udanym przykładem Poznania, zaczęto powoływać do życia spółdzielnie w innych większych miastach, m.in. w Rawiczu (1904 r.), Lesznie (1905 r.), Gnieźnie, Grudziądzu, Brodnicy, Chojnicach, Tczewie, Szamotułach, Inowrocławiu.

W 1908 roku powołano, uznaną za najstarszą na Śląsku, spółdzielnię w Chorzowie.

Znaczącymi osiągnięciami mogła się pochwalić powstała w 1900 roku Spółdzielnia Budowlana Polskich Urzędników Państwowych w  Poznaniu.

Ale i pozostałe spółdzielnie cieszyły się sporą popularnością, co zawdzięczać mogły solidnemu przestrzeganiu norm budowlanych, dobremu wyposażeniu domostw, właściwemu gospodarowaniu zasobami będącymi współwłasnością członków-użytkowników mieszkań.

Gorzej rzecz się miała z jakością budownictwa i warunkami życiowymi na terenie słabo rozwiniętego gospodarczo zaboru austriackiego.

Działał tu wybitny społecznik dr Adolf Gross (1862—1932), poseł na sejm wiedeński i radny miasta Krakowa. Z jego to między innymi inicjatywy doszło w roku 1910 do wydania ustawy o funduszu mieszkaniowym, która ułatwiała finansowanie budownictwa wspólnotowego i dała prawne podstawy do tworzenia spółdzielczości mieszkaniowej.

Pierwsze doświadczenia miał już dr Gross poza sobą. Wszak w roku 1907 zainicjował – i to z dobrym skutkiem – powołanie w Krakowie Powszechnego Towarzystwa Budowy Tanich Domów Mieszkalnych i Domów Robotniczych, które zostało uznane za jedną z pierwszych w Polsce organizacji "paraspółdzielczych".

Podobne stowarzyszenia, chociaż na mniejszą skalę, powstawały i w innych miastach Galicji.

W 1912 roku było ich już 24, lecz z powodu zbyt wysokich kosztów materiałowych nie wszystkie rozpoczęły wznoszenie domów, a więc nie odegrały żadnej roli w rozwoju spółdzielczości.

Mimo ogromnych trudności nie zaprzestawano jednak prób rozwiązywania problemów mieszkaniowych, czego przykładem może być inicjatywa grupy urzędniczek krakowskiej poczty, które w 1913 roku powołały własne Towarzystwo Budowlane Urzędniczek Pocztowych. Kierowała nim Władysława Habichtówna.

Domy należące do różnych stowarzyszeń pozostawiały czasem wiele do życzenia. Wznoszono je często "na łapu-capu", nie dbając o zapewnienie podstawowych urządzeń. Lecz i one zaspokajały na swój sposób tragiczny głód mieszkań nękający nie tylko miejską biedotę, ale i średnie warstwy urzędnicze, nauczycielskie, robotnicze.

Najtrudniejszą sytuację przeżywała ludność zamieszkująca większe ośrodki miejskie pod zaborem rosyjskim. Skrajna bieda, podejrzliwość i restrykcje ze strony władz utrudniały, a często wręcz uniemożliwiały szerszy rozwój inicjatyw spółdzielczych.

Wprawdzie już w roku 1909 z inicjatywy lekarza z Płocka, dr Władysława Dobrzyńskiego (1855—1931) działającego w Warszawskim Towarzystwie Higieny powołano przy WTH Delegację do Spraw Miast Ogrodów (o czym już wcześniej wspominaliśmy), ale los okazał się dla niej mało łaskawy.

Zdołano powołać w Warszawie Towarzystwo Mieszkań Stałych i Przedmieść Ogrodów (spółkę z o.o.), jednak wybuch I wojny światowej uniemożliwił budowę osiedla. Wojna przerwała też podobne próby czynione w Łodzi.

Od powołania w 1890 roku pierwszych "paraspółdzielni" mieszkaniowych do okresu I wojny światowej na terenie ziem polskich powstało około 40 wspólnot mieszkaniowych.

Dużo to czy mało? – takie pytanie nasuwa się przy próbie oceny. Z punktu widzenia sytuacji mieszkaniowej ludności jest to oczywiście liczba mniej niż wystarczająca.

Jednak z drugiej strony, biorąc pod uwagę niezwykle uciążliwe warunki ekonomiczne i polityczne, możemy ją uznać i tak za imponującą. Wszak to właśnie te pierwsze, pionierskie wspólnoty stały się zalążkiem późniejszego rozwoju polskiej spółdzielczości mieszkaniowej.

 

Źródło: www.spoldzielniemieszkaniowe.pl

C.D.N.